Refleksja nad paraszą Teruma.

Rabbi Elazar z Bartoty powiedział: oddajcie Mu z tego, co jest Jego, bo wy i to, co jest wasze, jest Jego. I tak mówił Dawid: Od Ciebie to wszystko pochodzi i co z ręki Twojej mamy, dajemy Tobie. (I Kron 29:14)

Sentencje Ojców 3:7 

Żyjemy w zorganizowanym i stosunkowo „oswojonym” świecie. Większość instytucji, które w nim zbudowaliśmy, powstała w odpowiedzi na różne nasze grupowe i indywidualne potrzeby życiowe. W podobny sposób często myślimy o naszych instytucjach religijnych: synagogach, szkołach, obozach dziecięcych itp. – jako o placówkach, które zaspokajają nasze potrzeby. Instytucje te mają jednak nieco inny charakter: tworzymy je bezpośrednio i mamy bardziej bezpośredni wpływ na ich kształt i sposób działania. Tworzymy je także w relacji z Bogiem.

Istnienie tych instytucji zależy od naszego indywidualnego wkładu i tak było od samego początku, kiedy Bóg nakazał nam zbudować Miszkan. Każdy był zobowiązany, stosownie do swoich możliwości, przyczynić się do jego budowy:

Tak przemówił Wiekuisty do Mojżesza: Powiedz Izraelitom, aby zebrali dla Mnie daninę. Od każdego człowieka, którego skłoni do tego serce, przyjmijcie dla mnie daninę. Macie zaś przygotować dla Mnie jako daninę: złoto, srebro i brąz, purpurę fioletową i czerwoną, karmazyn, bisior i sierść kozią; baranie skóry barwione na czerwono i skóry z delfinów oraz drzewo akacjowe; oliwę do świecznika, wonności do wyrobu oleju namaszczania i pachnących kadzideł; kamienie onyksowe i inne drogie kamienie dla ozdobienia efodu i pektorału. I uczynią Mi święty przybytek, abym mógł zamieszkać pośród was. (Ex 25:1-8) 

Jednakże z teologicznego punktu widzenia, ostatni cytowany werset wydaje się być problematyczny: dlaczego Bóg nakazuje nam zbudować sanktuarium dla Niego, by mógł w nim mieszkać, skoro wiemy, że jest bezcielesny i „mieszka wszędzie”? Czyż to nie ustami Izajasza mówił iż: Niebiosa są moim tronem, a ziemia podnóżkiem nóg moich. Jakiż to dom możecie Mi wystawić i jakież miejsce dać Mi na mieszkanie? (Iz 66: 1). Wielu filozofów i komentatorów biblijnych zauważyło tę rzekomą antynomię. Jedna z odpowiedzi na ten problem jest taka, że owo sanktuarium w rzeczywistości nie jest budowane dla niego, ale dla nas. My potrzebujemy go o wiele bardziej, niż On i On potrzebuje go tylko po to, by się o nas troszczyć: sanktuarium jest niezbędne dla naszego duchowego i moralnego doskonalenia. Jak ujął to Abrawanel, XV-wieczny filozof i komentator biblijny:

Nie potrzebuję Tabernakulum jako mojego mieszkania, ponieważ „moja ręka to wszystko uczyniła” (Iz 66: 2), ale nakazałem, aby je zbudowano, aby zaszczepić w ich sercach Moją Opatrzność.

Samuel Dawid Luzzatto, włoski żydowski uczony i poeta, znany jako Szadal, dodaje do rozumowania Abrawanela ważny wymiar „narodowy”, twierdząc, że budowa Miszkanu stanowiła ważny czynnik w zachowaniu jedności narodu i w budowaniu jego lojalności wobec Tory.

Jak działa owo doskonalenie moralne? Ogólnie mówiąc dość zwyczajnie: poprzez naukę tego, co jest moralne (studiowanie Tory) i przekładanie tego na życiową praktykę. Bardziej szczegółowo ujął to Chinuch:

Sprawiedliwe czyny doskonalą duchowo nasze serca. Im większa liczba i częstotliwość naszych dobrych uczynków, tym czystsze są nasze myśli. Określając, które działania są sprawiedliwe, Bóg pragnie zapewnić człowiekowi dobrostan. Wzniesienie Świątyni i służenie w niej Bogu prowadzi do konkretnych i trwałych działań, które nasycają nas wiedzą o Bogu.

Żyjemy w trwałej relacji z Bogiem i kiedy budujemy dla nas nasze religijne instytucje, w rzeczywistości budujemy sanktuarium dla Boga, ponieważ wszystko, co robimy w naszym życiu, faktycznie robimy dla Niego i dla Jego chwały. Owszem, nasze dobre uczynki mają na celu dobro naszych społeczności ludzkich i stanowi to część naszej służby Wiekuistemu; nasze dobro to jest jednakże tylko część owej służby i jest to racjonalizacja naszej etyki. W rzeczywistości cel w tym drzemiący jest znacznie głębszy i trwały. Wszystko, co robimy, ma wpływ nie tylko na nasze społeczności i nasze życie, ale także na życie wielu pokoleń, które przyjdą po nas. Ich doświadczenia są czymś, czego nie możemy sprawdzić empirycznie, nie mówiąc już o kontroli nad nimi, powierzamy więc wszystko co robimy Bogu w ramach naszej więzi z Nim. Robiąc wszystko, co robimy, z intencją czynienia tego dla samego Boga powierzamy mu naszą wolę i składamy realizację naszych pragnień odnośnie przyszłych pokoleń w Jego ręce, bowiem to On będzie świadkiem ich życia i ich działań. 

Świadomość ograniczonej perspektywy naszego skończonego życia uczy nas skromności i pokory. Potrzebujemy sanktuariów „w naszych sercach”, aby doskonalić się duchowo i moralnie w aspekcie indywidualnym, społecznym i wspólnotowym. W zasadzie wszystko, co robimy, przekracza nasze indywidualne byty zarówno w przestrzeni, jak i w czasie, i dlatego musimy stale powierzać nasze działania Komuś, kto mieszka we wszystkich przestrzeniach i w każdym czasie.

To jest jeden z najbardziej fundamentalnych aspektów naszej wiecznej relacji ze Świętym Jedynym. On odda nam wszystko, czego potrzebujemy i na co zasługujemy, zarówno w bliskiej, jak i w odległej przyszłości.

Szabat szalom!

 

It would really be appreciated if you could share this article and spread the word. Toda raba