Refleksja nad paraszą Haazinu.

Urodziłem się i wychowałem w świeckiej rodzinie, gdzie od dziecka wpajano mi pewne życiowe mądrości oraz wiedzę o wartościach, czyli rzeczach, które są cenne. Wśród nich były takie jak edukacja (czyli generalnie nośnik wszelkich wartości), prawdomówność, pracowitość, ambicja, bycie współczującym, wrażliwym na piękno i parę innych. Zarówno moje dzieciństwo i czas dorastania były dla mnie czasem szczęśliwym. Jednakże w pewnym momencie, gdy kończyłem szkołę średnią, dobrobyt mojej rodziny zaczął znacząco szwankować. To właśnie wówczas zacząłem zadawać rozmaite pytania, począwszy od w miarę prostych, dlaczego dzieje się właśnie tak, dlaczego szczęście nas opuściło itd. i to doprowadziło mnie do bardziej ogólnych pytań, o naturę szczęścia w ogóle, o to, co jest naprawdę cenne, jak należy w życiu postępować, czy istnieją jakieś ogólne co do tego zasady i ostatecznie – jeśli istnieją, to dlaczego nie są powszechnie znane i oczywiste? Jaką w tym rolę pełni nauka? A może istnieją ostateczne, wieczne prawdy? Tych pytań było więcej i więcej, i był to początek mojej filozoficznej drogi, którą uwieńczyłem w 2016 roku tytułem doktora filozofii. 

Odpowiedź dlaczego rozmaite cierpienia nękały mnie i moich bliskich odnalazłem stopniowo, na przestrzeni lat. Dziś mogę ją wyrazić w dość zwięzły sposób: sednem problemu była właśnie kwestia wartości. Mówiąc konkretniej: pomimo tego, że my – ja i moja rodzina – żyliśmy mądrze i zgodnie z wieloma prawdziwymi wartościami, niektóre z nich nie zostały nigdy zwerbalizowane lub nie były dostatecznie podkreślane. Były to np. konieczność aktywnego życia we wspólnocie, tworzenia szerszych więzi społecznych niż rodzinne, szacunek dla tradycji czy potrzeba głębszego sensu życia. Ponadto wartości, w które wierzyliśmy, nie były poukładane we właściwych hierarchiach; nie mieliśmy też niezbędnej równowagi między tym, co ważne i trwałe, a tym, co przyjemne i chwilowe.

Doświadczenie faktu, iż sprawy stale idą w złym kierunku i nie jesteśmy w stanie znaleźć odpowiedzi tak się dzieje jest doświadczeniem powszechnym, znanym wielu ludziom. Ludzie religijni mówią wówczas zwykle o “byciu opuszczonym przez Boga”. Przepowiednia takiego stanu rzeczy zawarta jest porcji Tory na ten tydzień:

I powiedział: “Ukryję oblicze moje przed nimi i zobaczę, jaki będzie ich koniec, bo pokolenie to przewrotne, synowie w których nie ma wiary. (Pwt 32:20, tłum M. Mirski)

Ibn Ezra wyjaśnia naturę relacji bosko-ludzkiej w tym doświadczeniu w następujący sposób:

Zobaczę, jaki będzie ich koniec. Niektórzy twierdzili, że ten fragment oznacza: „Ukryję swoją twarz ponieważ widzę, co na końcu ich czeka”, ale w rzeczywistości werset ten oznacza to, co zdaje się oznaczać: „Ukryje Moje oblicze, aż zobaczę to, co robią, gdy dopadną ich kłopoty ”.

Sforno wyjaśnia przyczyny tej sytuacji:

Bo pokolenie to przewrotne, gdyż odwrócili swe serca od ścieżki żywego Boga. Synowie w których nie ma wiary: całkowicie niewierne dzieci, które nie nauczyły się od swoich ojców żadnych prawdziwych wartości życiowych.

W istocie Boskie ukrycie jest konsekwencją działań ludzkich: odrzucenia Boga przez człowieka, o czym mówi wiele innych wersetów tej parszy:

Gardzisz Skałą, co ciebie zrodziła, zapomniałeś o Bogu, który cię wydał (Pwt 32:18)

Mnie do zazdrości pobudzili nie-bogiem, rozjątrzyli Mnie swymi czczymi bożkami; i Ja ich do zazdrości pobudzę nie-ludem, rozjątrzę ich głupim narodem.(Pwt 32:21)

Sytuacja opisana w poprzednim wersecie:

Ukryję oblicze moje przed nimi i zobaczę, jaki będzie ich koniec (Pwt 32:20)

jest przeciwieństwem tego, co wyrażone jest w błogosławieństwie kapłańskim:

Niech cię Adonai błogosławi i strzeże. 

Niech Adonai rozpromieni oblicze swoje nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. 

Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem. 

(Lb 6:24-26)

i jest znana jest w teologii żydowskiej jako hester panim (zaćmienie boskiego oblicza). Pojęcie to było używane do wyjaśniania różnych nieszczęść i katastrof z żydowskiej historii, w tym Holokaustu. Ale nie będę się dziś na tym skupiać, tylko wyjaśnię, w jaki sposób utrata wiary w Boga przyczynia się do utraty właściwego nastawienia do postrzegania rzeczywistości poprzez właściwy system wartości.

Dla starożytnych Izraelitów odrzucenie Boga i religii oznaczało odrzucenie prawa, porządku społecznego i ich plemiennej suwerenności, co szybko doprowadzało ich do różnych katastrof. Dla nas, współczesnych Żydów, odrzucenie Boga i religii oznacza odrzucenie świętości, co nie ma natychmiastowych, złych konsekwencji. Jednak na dłuższą metę – zdecydowanie tak. Odrzucenie świętości oznacza odrzucenie pewnej struktury, która organizuje i kieruje naszym życiem duchowym, w tym życiem psychicznym i emocjonalnym. Odrzucenie świętości oznacza odrzucenie zasady, która spaja nasz system wartości, czyni go stabilnym i odpornym na negatywne wpływy z zewnątrz. Kiedy pojawiają się te wpływy, systemy wartości ulegają rekonstrukcji, w wyniku czego ich hierarchie są zaburzone, jedne wartości tracą swoje priorytety na rzecz innych. W rezultacie możemy przestać cenić rzeczy, które są obiektywnie wartościowe, takie jak uczciwość, wykształcenie, pracowitość, zdyscyplinowanie czy np. dbanie o więzi społeczne:

Hillel omer: Al tifrosz min hacibur

Hillel powiedział: nie separuj się od społeczności (Pirkei Awot 2: 4)

Ktoś może tutaj zaprzeczyć i powiedzieć: Tak przecież nie jest, jest wielu Żydów i nie-Żydów ateistów, ludzi niereligijnych, którzy mają właściwe systemy wartości i funkcjonują dobrze w świecie. Tak, są tacy, też ich znam. I prawdopodobnie przekażą oni większość swoich wartości swoim dzieciom oraz wnukom. Nie ma jednak co do tego żadnej pewności.  Ich systemy wartości na pewno ulegną przebudowie, na pewno dojdzie do erozji, i część wartości z nich wypadnie, zwłaszcza jeśli będą żyć w tzw. dobrych czasach a ich życie będzie pełne sukcesów, lekkie i stosunkowo bezproblemowe. Po „dobrych czasach” cyklicznie następują gorsze, trudne czasy, w których systemy wartości są weryfikowane i korygowane. Ta korekta jest często bolesna.

O to w tym wszystkim chodzi. Wiara w Boga polega po części na zachowaniu właściwego nastawienia do wartości, sposobu myślenia rozwijanego przez pokolenia i zawierającego mądrość pokoleń. Ta mądrość nie musi i nie powinna być przyjmowana bezkrytycznie: nasi przodkowie mieli wiele doświadczeń, których my nie mamy i stawili czoła wielu wyzwaniom, który my stawiać czoła nie musimy. Jednakże mądrość ta powinna być przekazywana i dyskutowana, bowiem ogromnie pomaga nam w dostosowywaniu naszych systemów wartości do czasów, których doświadczamy. Mądrość naszej tradycji powstała właśnie po to, by uchronić nas przed tymi bolesnymi korektami i poprawkami. Została nam przekazana z myślą o kumulacji ludzkiego doświadczenia, abyśmy nie musieli popełniać błędów popełnionych przez naszych przodków. Jest ona skałą, na której budujemy naszą mądrość; mądrość, którą przekażemy naszym dzieciom i wnukom.

On jest skałą! Doskonałe jest dzieło jego, Gdyż wszystkie drogi jego są prawe, Jest Bogiem wiernym, bez fałszu, Sprawiedliwy On i prawy. (Pwt 32:4)

Szabat szalom,

Gmar Chatima Towa!

 

 

  

 

It would really be appreciated if you could share this article and spread the word. Toda raba